Strona główna / Artykuły ślubne i weselne

Witam Was serdecznie w Nowym Roku. Dziś nie chcę mówić o stylizacji, jak to czyniłam dotychczas. Za to chciałabym podzielić się z Wami moimi obserwacjami i spostrzeżeniami związanymi z pielęgnacją i z przygotowaniem włosów i cery do tego najważniejszego dnia jakim jest ślub.

Chciałabym udzielić Wam kilku BARDZO CENNYCH PORAD. Wiedzę tę zdobyłam na przestrzeni lat pracując z Pannami Młodymi. Poniżej omówione przykłady dotyczą pechowych zdarzeń Dziewcząt i mają za zadanie ustrzec Was przed podobnymi doświadczeniami.

Po pierwsze: NIE STOSUJEMY ŻADNYCH WCZEŚNIEJ NIE SPRAWDZONYCH NOWOŚCI KOSMETYCZNYCH

Tu mogę opowiedzieć np. o przypadku gdy byłam umówiona z Panną Młodą na czesanie próbne. Przyjeżdżam na nasze spotkanie - a Panna Młoda się spóźnia… Po kilku telefonach w końcu zdyszana nadchodzi. Patrzę na nią. Miała całą czerwoną twarz. Zapytałam, co się stało? Odpowiedziała, że kosmetyczka, do której przychodzi już wiele lat, zaproponowała jej zabieg, który był zupełną nowością. W tym wypadku ta nowość nie tylko okazała się klapą, ale i totalną tragedią! Dziewczyna po prostu miała ogromne uczulenie na te specyfiki. Całe szczęście, że nie był to dzień ślubu i miała jeszcze trochę czasu, żeby uporać się z uszkodzoną cerą.

Po drugie: NIE PRZEDOBRZAMY

Jeśli na ulotce jest napisany czas stosowania jakiegoś specyfiku, to stosujemy go DOKŁADNIE TYLE CZASU, ILE JEST NAPISANE - nie dłużej! Tu pamiętam cudowną Pannę Młodą, która nie zastosowała ani pierwszego ani drugiego z moich zaleceń. Przyjeżdżam w dzień ślubu na czesanie. Wchodzę do pokoju, wita mnie promienna i uśmiechnięta Panna Młoda z niebieską „skorupą” na włosach. Na moje pytanie, co to jest, odpowiada, że maseczka, którą miała zmyć już 15 minut temu. Jednak tak bardzo chciała schłodzić swój „ciepły” blond, że postanowiła przetrzymać maskę (nota bene, maski nigdy wcześniej nie używała). Panna Młoda była śliczna, wszystko miała dopracowane do ostatniego szczegółu … Miało być pięknie … Było zielono, ponieważ kolor niebieski nie dość, że schłodził zbyt mocno włosy, to jeszcze wybarwił je na zielono…

Po trzecie: NIE CHODZIMY DO PRZYPADKOWYCH FRYZJERÓW LUB KOSMETYCZEK

To wydarzyło się już wiele lat temu. O godzinie 2 w nocy zadzwonił do mnie telefon. Przerażona odbieram (myślałam, że coś się stało komuś z rodziny), a w słuchawce zapłakany głos … Na początku zupełnie nie rozumiałam, co się dzieje. Po chwili osóbka się trochę uspokoiła. Okazało się, że jest to moja Panna Młoda, która ma w najbliższą sobotę ślub. Był poniedziałek, a Panna Młoda była w Anglii. Miała przylecieć w środę. Od słowa do słowa okazało się, że była u „przypadkowego” fryzjera, żeby rozjaśnić włosy. Jednak efekt koloru „jajecznicy” po zabiegu był najmniejszym problemem. Dziewczynie po prostu tak bardzo spalono włosy i wypadło ich tak wiele, że miała łyse miejsca na głowie. Przyznaję, że przeraziłam się. Poprosiłam, żeby kupiła włosy tzw. „clip on”, które będziemy mogły doczepić. Rzeczywiście w sobotę doczepiałam jej włosy, z których układałam upięcie, a z naturalnych maskowałam prześwity. To było bardzo przykre doświadczenie.

Po czwarte: GDY CHORUJEMY LUB PRZYJMUJEMY LEKI - NIE STOSUJEMY AGRESYWNYCH KOSMETYKÓW

Ten przypadek był inny, ponieważ dotyczył Mamy Panny Młodej. Przeurocza Kobietka. Około dwa dni przed uroczystością córki postanowiła pozbyć się prawie niewidocznego wąsika. Do tej pory krem depilujący Jej nie szkodził. Jednak tym razem chorowała… Skutkiem była ogromna rana – ogromny strup pod nosem w dniu śluby Córki.

Po piąte: NIE ORGANIZUJEMY WIECZORU KAWALERSKIEGO LUB PANIEŃSKIEGO DZIEŃ PRZED

W tym wypadku chodziło o Pana Młodego. Gdy zobaczyłam go w dzień ślubu, łzy nie przestawały napływać mi do oczu. Jednego oka w ogóle nie mógł otworzyć, drugie było uchylone na szerokość malutkiej szparki. Twarz posiniaczona i opuchnięta… Zapytałam Panny Młodej, co się stało? Odpowiedziała, że Narzeczony urządził wieczór kawalerski dzień przed ślubem. Impreza zakończyła się totalną bójką, szpitalem i wyjściem na własne żądanie. Całe szczęście, że Pan Młody był w stanie zjawić się na swoim ślubie i powiedzieć sakramentalne „tak”.

Po szóste: BEZ ZGODY NASZEGO STYLISTY ŚLUBNEGO ABSOLUTNIE NIE PODCINAMY WŁOSÓW PRZED UROCZYSTOŚCIĄ

W tym przypadku moja Panna Młoda zrobiła mi niespodziankę. Przyznaję, niezbyt dla mnie miłą. Podczas czesania ślubnego piękny warkocz, który miał być robiony nad czołem, absolutnie nie dawał się zapleść jak na czesaniu próbnym. Ni stąd, ni zowąd - szereg malutkich włosków zaczynał wychodzić i sterczeć we wszystkich możliwych kierunkach. Na moim czole najpierw pot..., później pytanie co się stało? Okazało się, że moja Panna Młoda trafiła pod nóż „kreatywnego fachowca”, który pocieniował jej włosy, nie troszcząc się o ślubne upięcie, które miało powstać lada chwila.

Moich przygód z Wami – Pannami Młodymi jest znacznie więcej. Ja wymieniłam Wam te najważniejsze. Być może niektóre z Was już znały te podpowiedzi, ale być może niektóre z Was uda mi się uchronić przed błędami, które - niestety - często kończą się łzami w tym najważniejszym dniu…

I jeszcze jedno …

Po siódme: NAJWAŻNIEJSZE

Pamiętajcie, bez względu na wszystko: zielone włosy, opuchniętą buzię, uczulenie, opryszczkę, nieplanowane „kobiece dni”, huragan za oknem ….. TO JEST WASZ DZIEŃ: TWÓJ I TWOJEGO MĘŻCZYZNY. Nic poza Wami i Waszą przysięgą – sakramentalnym „Tak” - nie ma większego znaczenia. Wiem, że Dzień Ślubu to dzień marzeń (jak mój dwanaście lat temu), jednak gdy już cokolwiek się wydarzy, na co nie macie wpływu, należy to odpuścić i cieszyć się z tego, że za chwilę będę Żoną/Mężem – bo tak naprawdę na to czekacie i tego pragniecie.

P.S. Na moim Ślubie też była wpadka – kelner kłócił się z gośćmi i nie chciał im wydawać posiłków, ponieważ się przesiadali. A i tak był to najpiękniejszy dzień mojego życia...

Pozdrawiam serdecznie i do następnego